Struktura zawodów, na które zapotrzebowanie jest mniejsze niż podaż ze strony potencjalnych pracowników, stale się zmienia. Uzależnione jest to od wzrostu ilości miejsc pracy i tym samym dynamicznego spadku bezrobocia. Jednocześnie pracodawcy restrukturyzują swoje działalności, by jak najbardziej efektywnie dostosować się do aktualnie panujących trendów na rynku pracy.
Niestety, tego samego nie można powiedzieć o osobach poszukujących pracy, zwłaszcza młodych, które dopiero pojawiają się na rynku – profil ich kształcenia znacznie odbiega od obecnych potrzeb pracodawców. Powoduje to konieczność podejmowania pracy niezgodnej ze zdobytym wykształceniem lub poniżej posiadanych kwalifikacji.
Zawodów nadwyżkowych zgłoszono w ubiegłym roku niewiele. Jednym z nich jest profesja szwaczki, z których większość posiada zdezaktualizowane uprawnienia, uniemożliwiające podjęcie pracy w nowoczesnych zakładach produkcyjnych. Ponad to rynek zdaje się przesycony specjalistami z dziedzin humanistycznych i finansowych, dla których przeszkodą w zdobyciu pracy jest brak doświadczenia. Pracodawcy chętniej zatrudnioną osobę bez wykształcenia kierunkowego, ale taką, która posiada umiejętności praktyczne na podobnych stanowisku. Specjaliści zawodów nadwyżkowych zazwyczaj zmuszeni są do migracji zarobkowych.
Dodaj komentarz